Przegląd prasy z dnia 12.09.2015 - Dom, w którym wszyscy czują się jak u siebie

Integracja. Można ich spotkać w parku, gdy spacerują z kijkami, w szkołach, muzeach oraz na scenie sali teatralnej w Pałacyku "Sokół".

Środowiskowy Dom Samopomocy jest w gminie Skawina jedyną placówką opiekującą się codziennie osobami niepełnosprawnymi powyżej 18. roku życia z zaburzeniami psychicznymi. Powstał 10 lat temu przy parafii św. Apostołów Szymona i Judy Tadeusza. Od 35 lat działa przy niej Wspólnota Wiara i Światło "Kruszynki" prowadzona przez Stowarzyszenie Pomocy Osobom Niepełnosprawnym i Ich Rodzinom. To stąd do ŚDS-u przeszło wiele osób, m.in. Andrzej Czopek, który w jubileuszowym przedstawieniu wcielił się w rolę kierowcy. - Upodobanie do motoryzacji Andrzej ma chyba w genach po tacie, który przez trzy lata był taksówkarzem - śmieje się Gertruda Czopek, mama Andrzeja. To osoba rozsiewająca wokół siebie pogodę ducha: elegancka, zawsze uśmiechnięta. Uczestnictwa syna w zajęciach terapeutycznych nie rozpatruje w kategoriach odciążenia jej od obowiązku opieki nad synem, ale korzyści dla niego; jego większej samodzielności i czerpania radości ze spotkań z innymi osobami. Zaznacza też ważny aspekt dla rodziców: fajnych i bardzo ważnych spotkań ze sobą, rozmów, wzajemnego pocieszania się w trudnych chwilach. - Tutaj syna postawiono na nogi. Zajęcia go dyscyplinują, są dla niego obowiązkiem, tak jakby codziennie szedł do pracy - mówi Zofia Kotula, mama Jacka, który nie dość, że dotknęła go choroba, to uległ wypadkowi i wymagał jeszcze większej rehabilitacji. Uczestnicy zajęć są w różnym wieku. Do młodszej grupy zalicza się cierpiąca na zespół Downa 26-letnia córka Jadwigi Baran z Jaśkowic. - Jestem bardzo zadowolona z udziału córki w zajęciach. Dzięki nim stała się bardziej otwarta i samodzielna - podkreśla mama. Nie bez znaczenia jest dowożenie jej codziennie na zajęcia busem ŚDS-u. Pojazd nie jeździ w rejon Radziszowa, ale dla Anny Wrzoszczyk nie stanowi to problemu. Sama dowozi swojego syna na zajęcia i z nich też go przywozi. - Jasiek nie lubi weekendów, bo nie ma zajęć. Gdy mieli w nich trzytygodniową przerwę, ciągle dopytywał, kiedy go na nie zawiozę - wspomina pani Anna. Uważa, że w ŚDS-ie jest jakaś magia przyciągająca ludzi do tej placówki. Dobrze się w niej też czuje Marta Bednarczyk. - Tu odkryłam swój aktorski i malarski talent. Wcześniej nic nie robiłam, tylko siedziałam w domu - mówi skawinianka. Także Katarzyna Kapelan już nie wyobraża sobie życia bez ŚDS-u. - Nigdy nie jeździłabym na wycieczki i nie chodziłabym na spacer z kijkami, tylko nudziłabym się w domu. Tu jest fajna atmosfera i ciekawie spędzam czas, nas przykład maluję i gotuję - pani Kasia wymienia tylko część zajęć w jakich uczestniczy. W jubileuszowym przedstawieniu wystąpiła jako królowa... Jasio Wrzoszczyk był księciem budzącym róże do życia. Jego mama nie ukrywała wzruszenia, podobnie jak inni rodzice, nagradzający aktorów na stojąco gromkimi brawami. Niejedna osoba na widowni uroniła łzę. - Dla takich chwil warto żyć - mówiła wzruszona mama "księcia". - Było super, ale na początku strasznie się bałam, że wjedziemy pod scenę, ale Andrzej jest dobrym kierowcą - powiedziała nam po spektaklu Iza, pasażerka "auta". Nie sposób wymienić wszystkich działań ŚDS-u. Jest organizatorem wielu konferencji na temat integracji osób niepełnosprawnych ze zdrowymi. Także dzięki projektom tej placówki, uczniowie szkół dowiadują się, że są one takimi samymi ludźmi jak zdrowi. ŚDS wiele razy organizowała m.in. w Gimnazjum nr1 i Szkole Podstawowej nr 1, edukacyjne spotkania. Podczas nich sami uczniowie poznawali bariery, jakie mają do pokonania osoby niepełnosprawne. Nie tylko zasiadali na wózkach, ale sprawdzali czy są gorzej traktowani, np. w placówkach handlowych lub na ulicy. - Jest zdecydowanie lepiej, niż kilka lat temu, kiedy ludzie przystawali na ulicy, oglądali się, a nawet bali się osób z dysfunkcjami. Dziś patrzą na nas życzliwie - mówi Stanisława Szczepaniak, kierowniczka ŚDS-u. Dzięki współpracy ze szkołami, w których ŚDS wprowadza projekt "Integracja, o co chodzi?", wśród młodzieży przybywa wolontariuszy. ŚDS organizował dla rodziców i opiekunów osób niepełnosprawnych warsztaty rękodzieła. Utworzył Klub Integracyjny dla Rodzin z Dorosłą Osobą Niepełnosprawną. Są wyjazdy do kina, do teatru. Także dla terapeutów z Małopolski przygotował szkolenia z warsztatami ceramicznymi "Studnia dobrych pomysłów". Uczestniczyli w nich terapeuci m.in. z Oświęcimia i Krakowa. W ubiegłym roku ŚDS brał udział w międzyanrodowym projekcie "Europejskie Terytoria Kultury". Był on prowadzony w ramach programu Grundtvig "Uczenie się przez całe życie" z podobnymi ośrodkami wsparcia dla dorosłych osób niepełnosprawnych z Cypru, Słowenii, Turcji i Wielkiej Brytanii. Obejmował tematykę muzealną. Stanisława Szczepaniak jest motorem napędowym tej placówki. Stale coś wymyśla i pokazuje ŚDS gdzie tylko się da. Uczestnicy zajęć jeżdżą autobusem do Krakowa, zwiedzają muzea, organizują wernisaże, potrafią udzielać pierwszej pomocy przedmedycznej, a także przychodzą na sesje Rady Miejskiej. W zajęciach w ŚDS-ie uczestniczy 36 osób, ale chętnych jest znacznie więcej. Ks. Edward Ćmiel, proboszcz parafii Szymona i Judy Tadeusza marzy, by wszystkich objąć taką opieką. Jednak na razie parafia nie ma na to warunków. Istniejącej siedziby ŚDS-u przy ul. Węgierskiej nie da się rozbudować. Niedawno parafia przeznaczyła budynek przy ul. Kolejowej na pracownię rękodzieła. - Może w przyszłości na zajecia wykorzystany będzie budynek kina, ale to ogromne przedsięwzięcie, więc na razie pozostaje w sferze planów - mówi ksiądz.

 

logo dziennik

Czytaj więcej