Dziennik Polski z 15 września 2012 -Pomoc jest potrzebna również opiekunom

logo dziennik

SKAWINA. Mają dzieci i rodzeństwo o różnym stopniu niepełnosprawności, Opiekunom najtrudniej jest jednak wtedy, gdy ich bliscy stają się dorośli i wciąż wymagają opieki.


Mamy, siostry, ciocie i wszystkie opiekunki niepełnosprawnych dzieci mają trochę lżęj, gdy ich dzieci i rodzeństwo spedzają kilka godzin dziennie w świetlicy Środowiskowego Domu Samopomocy w Skawinie. Odbywają się tam zajęcia terapeutyczne.

Okazuje się, że taka pomoc potrzebna jest też opiekunom. Dlatego ŚDS w ramach Klubu Integracyjnego dla Rodzin z Dorosłą Osobą Niepełnosprawną zorganizował dla nich warsztaty. Uczestniczą w nich wyłącznie panie. Na na ostatnich zajęciach mogły sie wykazać zdolnościami artystycznymi podczas zdobienia deseczek i wyszywamia obrusów.

Wcześniej były na wycieczce w Jaskini Raj oraz w Jędrzejowie. Pojadą do kina, teatru i na plener fotograficzny do Tyńca. - To jak ważne jest wsparcie rodziny, pokazuje nasze wieloletnie doświadczenie. W ŚDS-ie od wielu lat działa Grupa Wsparcia dla Rodziców i Opiekunów. Poprzez zajęcia klubowe poszerzamy dla niej ofertę. Otwieramy się również na osoby szukające takiego wsparcia, spoza kręgu ŚDS - powiedziała nam Stanisława Szczepaniak, kierowniczka tej placówki.

- Tu odprężamy się, wypoczywamy i czujemy się jak w dobrej rodzinie - mówi Stefania Jankowicz z Ochodzy, opiekująca się 23-letnią wnuczką Sabiną, której tato owdowiał. Teraz pani Stefania pomaga synowi w zajmowaniu się młodą kobietą. - Sabinka chodziła do szkoły umie czytać, ale ma problemy z pisaniem. Sama potrafi pójść do kościoła i do sklepu, stara się być pomocna i np. doradza co można kupić taniej - mówi babcia.

Lidia Wojtyłko ze Skawiny, mama 24-letniego Sławka czeka na liście rezerwowej na miejsce w ŚDS-ie. Jej syn jest oswojony z ludźmi, bo uczęszczał do skawińskiego Specjalistycznego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego. Ma cechy autystyczne i bywa nerwowy. - Sławek nie pisze, nie czyta, nie mówi, ale bardzo mu się podoba ta placówka, gdzie był kilka razy na zajęciach m.in. kulinarnych i komputerowych - mówi Lidia Wojtyłko.

Maria Kowalczyk z Krzę-cina cieszy się, że jej 36-letnia córka jest w miarę samodzielna. Potrafi zrobić zakupy, jeździ sama autobusem, opiekuje się psem i dwoma kotami. Wszyscy rodzice i opiekunowie chwalą ŚDS. Jedyną wadą tej placówki jest zbyt mało miejsca na przyjęcie wszystkich chętnych. Budynek może pomieścić ponad 20 osób, a potrzeby są dla kilkakrotnie większej liczby osób niepełnosprawnych. ŚDS, prowadzony przez parafię św. Szymona i Judy Tadeusza czyni starania aby obiekt rozbudować.

Wiele radości i niepełnosprawnym i ich najbliższym daje udział w trwającym teraz w projekcie. - To co robi ta placówka jest jak balsam i dla nas, i dla naszych dzieci - twierdzi Helena Ciężadlik z Sosnowic, mama 39-letniej Haliny. - Zajęcia tutaj to dla nas odskocznia i odpoczynek od codziennych, niełatwych obowiązków - dodaje Helena Mrowiec z Sosnowic, opiekująca się od 11 lat swoją psychicznie chorą siostrą.

- Może nawet mniej ważne jest to, co panie u nas robią. Liczy się, że przychodzą. Zajęcia zachecają je do równej twórczości i wiele z nich odkrywa w sobie artystyczne talenty - mówi Joanna Sułkowska, prowadząca warsztaty z rękodzieła. - Basia wstaje wcześniej niż ja, żeby pojechać na zajęcia. Tu maluje, układa puzzle, wyszywa serwetki. - podkreśla Maria Stokłosa z Ochodzy, mama 34-letniej umysłowo upośledzonej Basi.
Na wózku natomiast porusza się 41-letni Zbigniew Boroń, dotknięty porażeniem mózgowym. Ma sparaliżowaną prawą rękę, więc wszystkie czynności wykonuje lewą. Trzyma w niej widelec czy szklankę, ale nie może się samodzielnie ubrać. - Najważniejsze, że ma sprawny umysł i można z nim porozmawiać na różne tematy; bardzo lubi opowiadać mi filmy - zwierza się nam Maria Boroń, której poświęcenie syn bardzo docenia. Rozumie, że mama się przy nim namęczy i namawia ją, żeby pomyślała o oddaniu go do jakiegoś ośrodka. Na razie mama daje radę, a ogromnym odciążeniem jest pobyt Zbyszka w ŚDS-ie przez siedem godzin dziennie.

Uczestniczki projektu mogą porozmawiać o swoich kłopotach, uzyskać porady, wesprzeć się wzajemnie, zobaczyć inny świat. Wsparcie psychologiczne uzyskują też podczas spotkań z psychologiem. - Zajęcia mają też charakter edukacyjny. Główną tematyką jest niepełnospraw-ność. Poruszam też sprawę seksualności osób chorych. To temat tabu, ale trzeba przełamywać stereotypy. Oni są normalnymi ludźmi i też dochodzi u nich do głosu biologia - mówi psycholog Anna Kozak. Mamy i opiekunki bardzo sobie cenią spotkania z psychologiem. - Pani Ania nas uczy i ciekawie mówi o tym, o czym nigdy nie rozmawiamy - powiedziała nam Józefa Kolasa z Sosnowic. Jest siostrą niepełnosprawnej 48-letniej Agaty Piwowarczyk. Wcześniej zajmowała się nią mama, a po jej śmierci ona przejęła ten obowiązek. - Nie zdawałam sobie sprawy jak ogromnego wysiłku i wielkiej miłości to wymaga - pani Józefa dzieli się z nami swoimi odczuciami. Nasze rozmówczynie uważają, że brakuje takich ośrodków jak skawiński ŚDS. Pracownicy opieki społecznej nie docierają do wszystkich potrzebujących pomocy. Wiele osób wstydzi się przyznać, że jej oczekuje. - Opiekunowie jak wszyscy ludzie mają prawo cieszyć się życiem, szukać rozwiązań w niełatwej rzeczywistości. Obserwujemy też, że nasze lokalne środowiska coraz chętniej otwierają się na potrzeby osób niepełnosprawnych - z taką opinią dzieli się Stanisława Szczepaniak.

Terapeuci nie ograniczają zajęć do zadań wyznaczonych w harmonogramie projektu.

- Wspólnie śpiewamy, a nasz nieformalny zespół nazywa się "Wiecznie młode". Przymierzamy się do kolejnego wniosku, który umożliwi nam uszycie strojów i nagranie płyty - zapowiada kierowniczka.

Ewa Tyrpa
więcej w Dzienniku Polskim