fundament-domu

Witamy Cię w dobrym domu Drogi Gościu! 
"Niech goście nasi to wszystko mają czego nam życzą gdy ten próg przekraczają".

separator 01

Ten napis ujrzysz wchodząc do Środowiskowego Domu Samopomocy w Skawinie.
Zapraszamy Cię do naszego stołu, do naszych pracowni, do radości, zabawy i trosk, które jak w każdym domu towarzyszą zwykłemu życiu.
U nas jest Aniołów Moc! Kochamy je i one są z nami codziennie!
 
Uczestnicy ŚDS i Pracownicy     

 

003-01

 

separator 01

ZESPÓŁ TERAPEUTYCZNY

0L0A2870

Dziennik z podróży do Londynu 23 – 27 marca 2015 r.

19

Dzień pierwszy:
Emocje związane z porannym lotem samolotem natychmiast opadają po wylądowaniu na lotnisku w Startfod. Anglia wita nas pięknym słońcem. Nie czas nam jednak na podziwianie pogody. Od razu widzimy, że tutaj czas to pieniądz. Wszyscy ciągle się spieszą. Raczej biegają niż spacerują.
Pędzimy więc i my do kolejki, która zawiezie nas do najbliższej stacji metra. Jedziemy kolejką podmiejską 45 min. Potem metrem, ale już szybko do dzielnicy Keningstown, w której będziemy mieszkać. Mamy jednak jeszcze kilka godzin do zakwaterowania więc ruszamy do Muzeum Natury. Tutaj wita nas pani Grażyna, którą znamy z zajęć o ikonach z Muzeum Biskupa Erazma Ciołka. Mamy szczęście, bo oprowadzi nas po najciekawszych zakamarkach tego miejsca: widzimy więc wielkie dinozaury, naturalnej wielkości wieloryba, wchodzi do wnętrza Ziemi i słuchamy posykiwań dinozaurów lub rozmów delfinów. Jeszcze kolekcję kamieni, np. ogromne diamenty lub bryły bursztynu.
Pędzimy na kwaterę. Po chwili wytchnienia udajemy się na wieczorny spacer po Hayde Parku, a wracamy autobusem
Dzień drugi:
10,30 i już jesteśmy na miejscu pierwszego spotkania w Muzeum Podrzutków. Poznajemy naszych kolegów z Cypru, Turcji, Słowenii i Słowacji oraz angielskich gospodarzy. Miło widzieć znajome twarze! Widzieliśmy się niedawno w Skawinie i w Krakowie.
Niezwykłe miejsce, w którym w podróż w czasie zabiera nas Daniel. Sieroty, które miały szczęście tutaj trafić były solidnie kształcone. Gdy na instrumentach uczył ich Hydne. Dziewczynki były przysposabiane do pracy jako pokojówki i służące. W biednym Londynie XIX wieku praca i wykształcenie były przywilejem.
Typowo angielski lunch jemy w muzealnej kawiarni. Jest to quiche z brokułami, ziemniakami i rukolą.
Po południu zwiedzamy Muzeum Brytyjskie, w którym podziwiamy egipskie mumie, sztukę średniowieczną i słynny kamień z Rozety.
Wieczorem płyniemy Tamizą podziwiając słynny zwodzony London Bridge mając perspektywę oświetlonego zachodzącym słońcem Londynu.
Wieczór kończymy w restauracji, kóra wspiera fundację dającą pracę kobietom trzeciego świata. Tam jemy krczaka z warzywami w woku.
Dzień trzeci:
10,30 – katedra św. Pawła. Imponująca, ogromna świątynia anglikańska, która jest sanktuarium narodowym Anglików. Mamy szczęście, że możemy skorzystać z przewodników po polsku. Wdrapujemy się na najwyższą kopułę, z której widok na makato zapiera dech w piersiach!
Opuszczając katedrę mijamy katakumby z grobowcami królów i zasłużonych dla narodu.
Już po chwili w pełnym słońcu przemierzamy Most Mileniu, który zaprowadzi nas do Tate Museum ( Sztuki Współczesnej). Na 6 piętrze znajduje się tam przeszklona z trzech stron sala, w której jest lunch samoobsługowy. Możemy popróbować angielskich serów i krewetek oraz przeróżnych owoców i warzyw.
Potem zwiedzamy galerię, w której zgodnie stwierdzamy, że niestety nic nie rozumiemy ze sztuki współczesnej…. Ale widzieliśmy obrazy Picassa i Salvadora Dali!
W pięknym słońcu spacerując wzdłuż Tamizy udajemy się do Tawerny św. Stefana, typowo angielskiego miejsca, w którym jemy kolację po angielsku: rybę z frytkami albo jaka zapiekane cieście po szkocku.
Wychodzimy z niej na wprost parlamentu ze słynną angielską wieżę zegarową Big Ben i opactwo Westminsterskie.
Londyńska ulica szumi i tętni życiem całą dobę. Wracamy metrem na nocleg, w którym tez trudno schronić się przed wszechobecnym hałasem.
Dzień czwarty:
10,30 i już jesteśmy w V&A Muzeum ( Muzeum Rękodzieła). Witamy się z kolegami i rozpoczynamy zajęcia od … herbaty po angielsku. W czajniczkach, z mlekiem albo zagryzając owocami.
Następnie udajemy się do galerii Rafaela, gdzie artyści operowi prowadzą warsztaty śpiewu po angielsku! Wychodzi nam to całkiem dobrze!
Potem lunch w przepięknej scenerii kawiarni urządzonej w stylu epoki wiktoriańskiej.
Po obiedzie jest zwiedzanie Muzeum. Przepiękną galerię sztuki od czasów starożytnych po współczesne zapierają dech rozmachem, wielkością i przepychem! Od sztuki sakralnej po kolie i korony, diademy i zdobne lustra i tysiące rzeczy, których niesposób opowiedzieć.
Mamy jeszcze chwilę , by zrobić rundę piętrowym autobusem po mieście.
Wieczorem pożegnalna kolacja we włoskiej restauracji. Tym razem pizza, spaghetti, canelloni i lasagne. Wszystko bardzo smaczne!
Żegnamy się z żalem z kolegami. Mamy nadzieję, że może się jeszcze kiedyś spotkamy! Choć projekt powoli dobiega końca…
Dzień piąty:
To dzień podróży. Rano pędzimy do metra. Potem kolejką na lotnisko. Anglia tak jak pierwszego dnia , żegna nas piękną pogodą. Startujemy w słońcu, by po dwóch godzinach wylądować we mgle w Balicach. Karków wita nas deszczem i chłodem…
Czy to był sen?....

Spójrzcie tylko na nasze rękodzieło

Polecamy

parafia asistancerozaniec umskawina
 logo 2ryby sma banerosp  logo ckis

Wspierają nas

ballsen bs  PGNiG znak podstawowy
 es frezwid  FHU Jomar S.C. Maria Droździewicz Krzysztof Droździewicz 
zajac  Firma Usługowa P Poż S.C. Józef Kapłon Zofia Kapłon   lajkonik
lionclub stalco stek
 trekolaser vertom zelpig
 Piekarnia S.C. Józef Dąbrowski Monika  Dąbrowska sarana  Spółdzielnia Rolniczo-Handlowa Rola w Skawinie
  logo ziaja  bsbrzeznica

 

Bahlsen Polska Sp. z o.o.